
Ks. Wincenty bardzo polecał Zgromadzeniu, żeby zachowywało się z jak największą, jak tylko to możliwe, skromnością, żeby nie zgorszyć nikogo; żeby wcale nie nosić swego płaszcza w zabawny sposób i który nie odpowiada skromności duchownego. Powiedział, że ci księża z Konferencji Wtorkowych odbywali konferencję na ten temat i nie nie słyszał, żeby ktoś mówił odtąd, żeby ktoś nosił płaszcz inaczej, niż przyzwoicie i skromnie, jak prawdziwi duchowni; że wcale nie powinno się wybierać towarzysza, ani prosić tego czy tamtego, ale zadowolić się tym, którego da przełożony; i że, w tym celu, ponawia dobre postanowienie, które podjął, żeby nigdy nie zgadzać się komuś ze Zgromadzenia, który miałby pójść do miasta na osobę, którą by prosił za towarzysza.
I zwracając się do Księży Alméras i Admirault, urzędników, powiedział im te słowa:
I wy, Księża, proszę was, żebyście nigdy nie zgadzali się tym, którzy będą szli do miasta, na osoby, o które was proszą za towarzyszy; ponieważ, zobaczcie, Księża, co jest bardzo wielką konsekwencją, bo zawsze robi się to dla jakiegoś zamiaru. I zobaczyliśmy to na przykładach osób, które nie są już w Zgromadzeniu to, co z tego wynikło. Przypominam sobie między innymi jednego, który zawsze prosił, żeby miał tego za towarzysza; i to dlaczego? Było to po to, żeby iść do kabaretu. Również tamci ludzie nie będą długo [1. Na marginesie: nota, że ci, o których Ks. Wincenty mówi tutaj byli zobowiązani, żeby wkrótce wystąpić ze Zgromadzenia po tych błędach] . Lub jest to po to, żeby iść do tego czy tamtego domu, do którego nie chcą, żeby wiedział przełożony, a to jest przeciw regule, którą jest, etc.
Dodał, że należy w sprawach, które trzeba negocjować lub się układać, żeby zachowywać się z wielką dyskrecją i skromnością: jeśli to jest z urzędnikiem, dostrzegać w nim sprawiedliwość Bożą; jeśli jest to z królem, jeśli bylibyśmy z wyższych sfer w tym celu, dostrzegać w nim majestat Boży; i tak spoglądać na każdą osobę z wyższych sfer, z którymi będzie się układać, oraz przewidywać sposób, w jaki należy się zachowywać, sposób przedstawiania im spraw, żeby z nimi rozmawiać; i w ten sposób całą resztę.
A następnie tenże Ks. Wincenty poprosił Zgromadzenie o przebaczenie za to, że nie zachowywał się dobrze, że pozwalał sobie zachowywać się i nie postępował, jakby mógł i powinien; i z drugiej strony, że nie oszczędził zła gorszących błędów, które spowodował i w tym celu rzucił
się na kolana.
Powiedział nadto, że trzeba iść pozdrowić naszego Pana wychodząc z domu, żeby wyjść na zewnątrz i kiedy się powraca z zewnątrz do domu [2. Na marginesie: Nota, że Ks. Wincenty powiedział wiele innych rzeczy, których nie zebrałem; być może ktoś inny to zrobił].
[*] Konferencja 156. – Rękopis powtórzenia rozmyślań, f° 43 v°. P. Coste, t. XI, str. 360-362. Tłumaczenie polskie: Konferencye i przestrogi św. Wincentego. Tłumaczenie z francuskiego, Kraków 1909, str. 165-166.