(6 sierpnia 1655 r.) Materia ta jest tak znacząca, że myślę, iż będzie stosownym, żeby kontynuować ją przyszłym razem; będziemy o niej jeszcze mówić w przyszły piątek, a będziemy mieć powód, żeby spodziewać się od dobroci Bożej, która działa według usposobienia naszego, że uczyni nam jeszcze większe łaski; bowiem, jak właśnie powiedziano, bóstwo jest tym, co ma nas podtrzymywać. Czym stanie się Zgromadzenie, jeśli wkradnie się przywiązanie do dóbr światowych? czym się stanie? Święci mówią, że ubóstwo jest węzłem zakonów. My nie jesteśmy zakonnikami; było odpowiednim, żebyśmy nimi się nie stali, nie jesteśmy godni, żeby nimi być, chociaż żyjemy we wspólnocie; ale można powiedzieć, że ubóstwo jest węzłem wspólnot i przede wszystkim naszej, która bardziej tego potrzebuje, niż inne; to jest węzeł, który uwalnia od wszystkich spraw ziemskich i który przywiązuje do Boga. O, Zbawicielu, udziel nam tej cnoty, która nas nierozerwalnie przywiąże do Twoje służby, żebyśmy chcieli i szukali tylko Ciebie samego i Twojej chwały! Zatem, niech Bóg będzie błogosławiony!
Zatem, ubóstwo, które ślubujemy jest ślubem prostym, który składamy, żeby wyrzec się dóbr światowych, aby służyć Bogu, żyć wspólnie i nie mieć osobiście niczego. To ma się rozumieć co do używania; ci, którzy mają beneficja opuszczają je, a ci, którzy mają inne dobra, lub je opuszczają, lub pozostawiają przełożonemu dysponowanie owocami, a żyją wszyscy wspólnie. W ten sposób jedni nie mają więcej niż inni; chociaż są, którzy mają majątki, nie używają ich w ogóle osobiście, chociaż pozostają właścicielami. Gdyby przyszło z powodu nieszczęścia, że stracą tego ducha i zechcą opuścić stanowisko, na które Bóg ich umieścił, po tym, jak Papież da im zwolnienie ze ślubów, lub przełożony, odchodząc odzyskują korzystanie ze swych dóbr i dochodów. Niech Bóg będzie błogosławiony! Jest prawdą, że jeśli umierają w Zgromadzeniu Misji, bądź tutaj, bądź w Indiach, bądź gdzie indziej, rozporządzają swymi dobrami, jak rzeczą, która jest ich własnością; bez pozwolenia przełożonego mogą zrobić z nią, co zechcą, zostawić ją komu się im spodoba. To prawo do swej ojcowizny i spadków, które przychodzą nie przeszkadza życiu w świętym ubóstwie.
Jeśli mamy dobra, nie mamy użytkowania i w tym jesteśmy podobni do Jezusa Chrystusa, który mając wszystko, nie miał niczego; był Mistrzem i Panem całego świata, uczynił dobra, które są na nim; tymczasem zechciał, dla miłości naszej, pozbawić się użytku; choć był Panem całego świata, uczynił siebie najuboższym ze wszystkich ludzi, miał nawet mniej, niż najmniejsze zwierzęta: Vulpes foveas habent; volucres caeli, nidos; Filius autem hominis non habet ubi caput reclinet [1. Mt 8,20 – Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć]; ale Syn Boży nie miał kamienia, żeby skłonić swą głowę. O, Zbawicielu! o, Zbawicielu! czym się staniemy, jeśli przywiążemy się do dóbr ziemskich? Czym się staniemy po przykładzie ubóstwa Syna Bożego? Ach! niech ci, którzy mają dobra nie pragną ich używać, jeśli się tego wyrzekli; a ci, którzy wcale go nie mają, niech w ogóle nie chcą go mieć!
Na początku Kościoła, wszyscy ci, którzy chcieli zostać kapłanami opuszczali swoje dobra: Dominus pars haereditatis meae et calicis mei [2. Ps 16 (15), 5 – Pan częścią dziedzictwa i kielicha mego]. Trzeba, żeby kapłan zrzekł się wszystkiego, aby miał jedynie Boga samego, jak Ty sam, o, Zbawicielu! Ach! czyż to nie dosyć? czyż nie jest to słuszne? czy powinien myśleć o innej rzeczy? Dominus pars haereditatis meae et calicis mei.
Na początku więc, podejmowano ubóstwo, aby być kapłanem; było ich wówczas bardzo mało; zostawali nimi tylko ci, którzy byli konieczni, tylu, ile było beneficjów; i, kiedy kapłan umarł, ten, który był wybrany na beneficjum przyjmował święcenia w sposób, że bardzo często był on ustanawiany zanim został księdzem; ale wreszcie uznano za stosowne, i to był odpowiednie, nawet konieczne, żeby było więcej kapłanów. Dlatego, chociaż nie miał beneficjum, przyjmował święcenia z tytułem dziedzicznym i tak zwiększyła się liczba kapłanów. Zatem, ten tytuł jest różny zależnie od miejsca, lub przynajmniej księża biskupi żądali więcej w jednej okolicy niż w drugiej; w Paryżu potrzeba 50 talarów, gdzie indziej 100, a w innym miejscu wystarczy 80; są, którzy zadowalają się mniej więcej 50 liwrami.
Kapłani na początku więc składali pewien rodzaj ślubu ubóstwa, nawet sam św. Bazyli, św. Hieronim i inni, których sobie nie przypominam. Tak święci, pierwsi chrześcijanie, nie tylko kapłani, ale inni, wszyscy podejmowali ubóstwo. O, Zbawicielu! pierwsi chrześcijanie wszyscy składali ślub ubóstwa; nec quisquam eorum quae possidebat aliquid suum esse dicebat, sed erant illis omnia communia [3. Dz 4,32 – Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne]; nikt spośród nich nie uważał tego, co posiadał jakby to było jego własnym, ale wszystkie rzeczy pośród nich były wspólne; sprzedawali swoje posiadłości i przynosili pieniądze za nie uzyskane do stóp Apostołów, którzy następnie rozdzielali je każdemu według potrzeby. Widzimy nawet, że ktoś, będąc pokuszonym, że pozbywa się wszystkich swoich dóbr, został surowo ukarany przez św. Piotra, który wykonał akt sprawiedliwości, uśmiercając Ananiasza, a nieco później jego żonę, uśmiercając ich u swych stóp, mocą Bożą, która była w nim; i władzą, którą dała mu, ukarał ich na miejscu. Św. Bazyli i św. Hieronim, opierając się na tym, że św. Piotr uczynił akt sprawiedliwości nagle uśmiercając u swych stóp Ananiasza oraz tak samo jego żonę, wobec wszystkich ludzi, przed całym Kościołem, zapewniają nas, że pierwsi chrześcijanie składali pewien rodzaj ślubu ubóstwa.
Jakież to szczęście, że w Zgromadzeniu Misji możemy naśladować pierwszych chrześcijan, żyć jak oni wspólnie i w ubóstwie! O, Zbawicielu! jakaż to dla nas korzyść! Prośmy wszyscy Boga, , żeby dał nam, przez swoje miłosierdzie, swojego ducha ubóstwa. Tak, duch ubóstwa jest Duchem Bożym; pogardzać bowiem tym, co Bóg pogardza i cenić to, co On ceni, szukać tego, co On dozwala i przywiązywać się do tego, co On kocha, to znaczy mieć Ducha Bożego, który nie jest niczym innym, jak posiadaniem tych samych pragnień i uczuć, co Bóg, wchodzić w uczucia Boga. Oto, czym jest Duch Boży: kochać, jak On i Jego ludzie, ubóstwo, które sprzeciwia się duchowi świata, temu duchowi posiadania i wygody, który poszukuje zwłaszcza swojego zadowolenia, temu duchowi przywiązania do rzeczy ziemskich, temu duchowi Antychrysta, tak, Antychrysta, nie tego Antychrysta, który ma przyjść nieco przed naszym Panem, ale tego ducha bogactwa przeciwnego Bogu, tych zasad przeciwnych zasadom, których nauczał Syn Boży.
Zatem, odwagi! unikajmy tego ducha potępienia i prośmy Boga, żeby udzielił nam swojego Ducha, ducha ubóstwa; prośmy Go, żeby nam go zachował; bowiem,
dzięki Bogu, był on zawsze w małym Zgromadzeniu; ten duch opuszczenia wszystkich rzeczy, który kazał nam dla Boga wszystko opuścić, który nas odrywa od wygód, czasów i miejsc, tutaj i w Indiach, och! on jest, za łaską Boga, w Zgromadzeniu Misji. Pewien człowiek jedzie sto mil stąd: kiedy wyjeżdżasz, Księże, na sto mil stąd? – Dzisiaj, jutro, nawet dziś rano. Idzie się równie łatwo na czterysta mil, do Rzymu.
O, Zbawicielu! to jest Twój duch, który tego dokonuje, to Ty dałeś tego ducha Zgromadzeniu Misji. Nie, nie potrafię w nim znaleźć, od trzydziestu lat, nie znalazłem w nim nikogo, kto odmówiłby, żeby pójść tu albo tam. Ach! Bóg niech będzie błogosławiony! Ale co zamyślają ci, którzy chcą ciągle posiadać, a chociaż by posiadali, nigdy nie mają dosyć? Co zamyślają? Wiem to dobrze; chcą oddać się w sercu radości; czy mam powiedzieć?… Pomyślimy o tym.
Dobra są nazywane środkami, ponieważ nie chce się ich tylko dla ich posiadania, ale aby coś mieć; ci, którzy ich szukają chcą spędzać czas, bawić się, ustawić się, wznieść się. O, Zbawicielu! czy to jest być Misjonarzem? Czy jest to duch Zgromadzenia Misji? Nie, nie, jest ono zbudowane na ubóstwie; i kto ma tego ducha ma wszystko, może wszystko, nie obawia się niczego; a Bóg, który jest zawsze z tymi, którzy wszystko dla Niego opuścili, zwiększa ich siły w potrzebie; daje im nowe siły; to donosi mi Ks. Mousnier, który jest na Madagaskarze.
Księża i moi Bracia, prośmy wszyscy Boga o tego ducha, który oddziela nas od wszystkich dóbr światowych, aby zjednoczyć nas z sobą; tego ducha, bez którego jest niemożliwym, żeby żyć we wspólnocie, prośmy o to wszyscy, proszę was o to; prośmy o to w ciągu tego tygodnia; on natchnie kogoś, być może, przez swoją łaskę, w przyszły piątek, żeby zapalić nas tym duchem ubóstwa; szukajmy w tym tygodniu środka, żeby go mieć. O, słodki Zbawicielu, daj nam go, błagamy Cię o to przez Ciebie samego, udziel nam tego ducha, który sprawi, że będziemy szukali tylko Ciebie samego; On pochodzi od Ciebie, zależy od Ciebie, daj nam go więc, błagamy Cię o to bardzo pokornie. Ach! Księża, prośmy Go bardzo; jeśli go mamy, będziemy mieć wszystko, a jeśli umrzemy w tym duchu, będziemy szczęśliwi. Jakież szczęście, jakież szczęście i jaka chwała, żeby umrzeć, jak umarł Syn Boży! Czyż jest większa korzyść? Czy potrafimy pragnąć lepszego lub chwalebniejszego końca? I oto, jak umrzemy, jeśli żyjemy w duchu ubóstwa. Powinniśmy się tego spodziewać od nieskończonej dobroci Bożej.
W piątek będziemy kontynuować ten sam temat, in nomine Domini.
[*] Konferencja 130. – Recueil de diverses exhortations [Zbiór różnych mów], str. 94. P. Coste, t. XI, str. 223-228.; Tłumaczenie polskie: Konferencye i przestrogi św. Wincentego. Tłumaczenie z francuskiego, Kraków 1909, str. 100-104.