Powtórzenie rozmyślania z 30 sierpnia 1658 [1. Konferencja ta nie nosi żadnej daty. Jeśli porównujemy listę konferencji prowadzonych w Saint-Lazare po oblężeniu Montmédy (6 sierpnia 1657 r.), znajdujemy tylko jedną jedyną o obojętności co do urzędów, tę z 30 sierpnia 1658 r.; zakłada się więc tę datę] . Pierwszym motywem, żeby starcy, jak ja, nędznik, w mych niedomaganiach, które przychodzą w starości, nabyli stan obojętności co do urzędów, w przypadku, gdy na nich nie są, jest, Księża i moi Bracia, chwała Boża pochodząca z tego stanu obojętności.
Ten, kto w ogóle nie był w tym stanie obojętności, ale przeciwnie, jest stanie demona. I aby dobrze zachować ślub posłuszeństwa, który się złożyło, trzeba być w stanie obojętności nawszystko.
Innym motywem jest, to, że nieszczęśliwym jest ten, kto nie jest w stanie obojętności co do urzędów i żeby słuchać wszelkich przełożonych, którzy zostali mu dani.
O! ale – powiedzą – ja jestem starcem. – Jesteś starcem! Zatem! czy dlatego masz być mniej obojętnym, mniej cnotliwym?
O! ale ja jestem uczonym. – Popatrzcie trochę, on jest uczony! i ponieważ jest uczonym, nie ma być obojętnym, ani gotowym i usposobionym do robienia tego, co przełożony czy urzędnik od niego sobie zażyczy. Zobaczcie, czy ten zarzut jest rozsądny i czy powinien on wyjść z ust osoby, która złożyła śluby, żeby służyć Bogu.
O! ale, Księże, to jest święty człowiek. – Chcę tego bardzo, żeby był on świętym człowiekiem; cóż! czy jest to powodem, żeby miał być zwolniony z tego, żeby czynił to, czego się od niego będzie żądać, tego, co się mu poleci, żeby był posłuszny temu przełożonemu, który jest, jeśli chcecie, mniej doskonałego niż on, mniej uczony i, jeśli chcecie jeszcze, w którym nawet ujawniły się wady? Czy jest to, pytam jeszcze raz, ważny powód? Z całkowitą pewnością nie. I to nie powinno w ogóle zwalniać od obojętności co do urzędów; iść na wioski, jeśli bywać w domu, jeśli się to poleci; prowadzić seminarium lub iść na misje; przebywać w tym domu albo w innym; iść do odległych krajów lub nieodległych; być posłusznym temu przełożonemu czy innemu, bo Bóg tego chce i uznał go odpowiednim do prowadzenia i zarządzania.
Ale, Księże, czy masz jakiś przykład, żeby nam przytoczyć? – Owszem, i to dość dobry na ten temat, i który pochodzi z Pisma Świętego. Kiedy Judasz popełnił ten ohydny grzech, że zdradził i sprzedał swojego dobrego Mistrza i kiedy następnie stracił nadzieję, jedenastu Apostołów zebrało się, aby wybrać kogoś innego na miejsce Judasza; zwrócili w tym wypadku swe oczy na dwóch uczniów naszego Pana, z których jeden nazywał się Barsaba, nazywany sprawiedliwym i drugi Maciej; i następnie przystąpili do wyboru, a los padł raczej na Macieja, niż na Barsabę, nazywanego sprawiedliwym z powodu jego świętego życia. Był on więc sprawiedliwym, a tymczasem los padł na Macieja, o którym nic nie powiedziano. Bóg widział, zobaczcie, Księża, że jest on właściwym, aby zarządzać i dlatego chciał On, żeby los padł na niego. Niektórzy są święci i żyją święcie, a tymczasem nie zawsze mają dar zarządzania. Świętość jest ciągłą dyspozycją i całkowitą zgodnością z wolą Bożą; a kierowanie polega na osądzaniu, to znaczy wymaga dobrego osądu, żeby prowadzić i regulować sprawy.
Wiedza nie jest absolutnie konieczna, żeby dobrze zarządzać; ale, kiedy wiedza i duch kierowania i dobry osąd znajdują się razem w tej samej osobie, o Boże! jakiż skarb!
Starszeństwo nie jest zawsze należy mieć na względzie, gdy chodzi o kierowanie, bo widzi się wielu młodych ludzi, którzy mają więcej ducha kierowania, niż wielu starców i dawnych. Mamy przykład na to w Dawidzie, który został wybrany przez Boga, aby prowadził Jego lud, chociaż był najmłodszym ze wszystkich swych braci. Zobaczcie, człowiek, który ma wielki osąd i wielką pokorę jest zdolnym, żeby dobrze kierować, a mam doświadczenie, że ci, którzy mają ducha przeciwnego temu i dążą do urzędów nie zrobili nigdy nic, co byłoby wartościowe.
Mam również doświadczenie, że ten, kto miał urząd i strzegł tego ducha i pragnienie, żeby kierować, nigdy nie był dobrym podwładnym, ani dobrym przełożonym.
Tutaj Ks. Wincenty upokorzył się według swojego zwyczaju. Jak powracałem z miasta – powiedział nam – widziałem dziesięć czy dwanaście mułów, który były zatrzymane blisko drzwi kabaretu, oczekując, tych, którzy by je poprowadzili, którzy prawdopodobnie byli, żeby pić w tymże kabarecie; cenię więc te biedne zwierzęta, ciężar na grzbiecie, bez poruszenia, oczekując swych panów i swych przewodników [2. Na marginesie: Przykład, który każe zobaczyć, że te zwierzęta, chociaż bez rozumu, pozwalają się jednak prowadzić i są obojętne na to, co ich przewodnik chce od nich, pozostają, gdzie je zostawił i nie poruszają, choćby miał ciężar na grzbiecie.] .
Jest pytaniem, czy jest doskonalszym, żeby prosić, żeby pójść do krajów bardziej odległych, aby tam pracować dla zbawienia dusz, czy raczej, żeby być w ciągłej dyspozycji, żeby tam pójść, jednak bez proszenia o to, idąc za tą zasadą: o nic nie prosić i niczego nie odmawiać; i pozostać na miejscu, gdzie posłuszeństwo nas umieściło, aż dotąd, kiedy nas stąd odwołają. O, Księża, jakież szczęście mają ci, którzy czują w sobie to usposobienie i którym Bóg uczynił taką łaskę, że są gotowi i dysponowani, żeby iść do odległych krajów, aby tam poświęcić swe życie dla Jezusa Chrystusa! Historie dają wzmianki o tylu ludzkich męczennikach, którzy poświęcili się dla Boga; i jeśli widzimy, że w armiach, tylu ludzi naraża swe życie dla odrobiny zaszczytu, czy być może w nadziei, że małej nagrody doczesnej, o ile bardziej rozsądnym jest, że powinniśmy narażać nasze życie, aby nieść Ewangelię Jezusa Chrystusa do najodleglejszych krajów, gdzie Jego Boska Opatrzność nas wzywa! Oto, w czasie oblężenia Montmédy, z trzydziestu tysięcy ludzi lub około tylu, którzy byli, jak się utrzymuje, zostało około dwudziestu dwóch tysięcy. Zatem, jeśli tamci ludzie mieli odwagę, żeby narazić tak swoje życie, dla zdobycia miasta, dlaczego nie zrobilibyśmy tego dla chwały Bożej i dla zdobycia dusz Jezusowi Chrystusowi?
Ze środków, żebyśmy znaleźli się w tym stanie obojętności, w przypadku, gdybyśmy w nim jeszcze nie byli, pierwszym jest pokora i pogarda dla samego siebie, uważając się jako zwierzęta i niezdolnych do kierowania, ani do posiadania żadnego urzędu czy kierownictwa.
Drugi, kiedy dadzą nam jakiś urząd, jeśli zdarzy się, że mielibyśmy jakąś przeszkodę, która przeszkadza nam to czynić, iść przed naszego Pana w Najświętszym
Sakramencie i tam prosić Go o łaskę, żeby dał nam poznać, czy mamy to przedstawić przełożonemu; i potem, kiedy On da nam poznać, że Jego wolą jest, żebyśmy to przedstawili, zrobić to, potem wykonać to, co tenże przełożony poleci.
[*] – Konferencja 188. – Rękopis z powtórzeń rozmyślania, f° 11.; Coste, XII, s. 48-51; Tekst polski:Konferencje i przestrogi św. Wincentego. Tłumaczenie z francuskiego, Kraków 1909, str. 52-55.