Św. Wincenty a Paulo: Konferencja 162 – o przypowieści o ziarnie gorczycy

Tomasz ZielinskiPisma Wincentego a Paulo, Wincenty a PauloLeave a Comment

CREDITS
Author: .
Estimated Reading Time:

(Powtórzenie rozmyślania z 19 listopada 1656 r.) Wierność regułom i stosowanie zwyczajów zapewnia postęp duchowy; niedbalstwo w tym względzie powoduje upadek poszczególnych osób i wspólnot. – Posługi pełnione przez dom z Marsylii w nowicjacie Saint-Victor.

Ks. Wincenty, nasz bardzo czcigodny i błogosławiony Ojciec, rozpoczął poleceniem Misjonarzy z Rzymu, a następnie Misjonarzy z Genui, którzy byli narażeni na zarazę, która narasta, jak powiedziano. Ponadto polecał naszego Ojca Świętego Papieża, święte kolegium kardynałów, Księży Desdames i Kuperroy, i powiedział, że pierwszy, Ks. Desdames, miał dżumę i z niej został uzdrowiony, za łaską Bożą; za to proszę, żeby Zgromadzenie podziękowało Bogu. Zobaczcie łaskę Bożą i jak bardzo troszczy się o swoje sługi. O, Księża, o moi drodzy bracia, wierzcie mi, nie ma nic takiego, jak być wiernym Bogu i wytrwać w dobru raz przedsięwziętym. „Bo byłeś wierny w małym, ustanowię cię nad wieloma”, mówi Bóg [por. Mt 25,21]. Bądźmy więc wierni w praktykowaniu naszych reguł, wierni w zachowywaniu świętych zwyczajów Zgromadzenia, wierni w zachowywaniu dobrych dzieł które przedsięwzięliśmy, krótko, wierni we wszystkich sprawach.

I co przyjdzie z tego, moi bracia? Przyjdzie to, że będziemy postępować z dnia na dzień w cnocie, jak to małe ziarnko gorczycy, które będąc bardzo małe, oto tymczasem staje się z czasem wielkim drzewem; tak mam nadzieję, że jeśli Zgromadzenie jest bardzo wierne w dokładnym wypełnianiu swych reguł i obowiązków, które go dotyczą, będzie ono posuwać się po trochu w dobrych łaskach Bożych; i jeśli dzisiaj, na przykład, ktoś praktykuje akt cnoty na pierwszym stopniu, jutro będzie go praktykował na drugim, na trzecim stopniu doskonałości, i oto jak jak po trochu będzie wzrastać. Dzisiaj brat, kleryk, ksiądz będzie spełniał jakiś akt pokory na drugim stopniu cnoty, na przykład; jeśli jest wierny Bogu, nazajutrz, będzie praktykował go na trzecim i czwartym stopniu, i tak wznosząc się stosownie do tego, jak będzie wytrwałym w solidnej pracy nad praktykowaniem tej cnoty, z Bożą łaską, bez której nic nie możemy.

Czy nie widzieliśmy tego w naszym biednym bracie? Widzieliśmy, że wzrastała w nim cnota, jakby niepostrzeżenie. (Dopisek, że myślę, że zamierzał mówić o bracie Christophe Delaunay). Jeśli będziecie bardzo uważać, zauważycie to samo w wielu ze Zgromadzenia. Co do mnie, muszę wam wyznać, że są pewne osoby w Zgromadzeniu, na które nie patrzę nigdy inaczej, jak zastanawiając się nad sobą i nie zawstydzając się siebie samego. Widzimy w życiu św. Antoniego, że wzgląd na wszystkie stworzenia służył mu do zachęcania do służby Bożej. Moi bracia, jeśli przyjrzymy się licznym ze Zgromadzenia, zobaczymy w jednym pokorę, w innym łagodność, w tym miłość bliźniego, w tamtym miłość do Boga, w tym regularność i dokładność w regułach i w tamtym cierpliwość i dokładne posłuszeństwo. A kto czyni to wszystko? Bóg, To Bóg, moi bracia, który działa w tamtych osobach, w jednych bardziej, w innych mniej, według mocy Ducha samego Boga udziela się im. Nie mówię tu w ogóle o talentach, jak głoszenie kazań, na przykład, co nie jest rzeczą dla nas, ale dla innych, i która bardzo często służy jedynie do zguby i powoduje próżność; ale mówię o cnotach, które czynią nas milszymi Bogu; i to spojrzenie, którego dokonujemy na cnoty, które widzimy w naszych braciach, powoduje tym większy skutek w nas, bo widzimy, że są to osoby, jak my, które widzimy naszymi oczyma i z którymi żyjemy; i to sprawia często większy skutek w pewnych osobach, niż rozważanie cnoty wielu świętych, którzy umarli i których już nie widzą, lub których nigdy nie widziały. Ach! kiedy przyglądam się niektórym ze Zgromadzenia, którzy od roku, dwóch, sześciu, ośmiu i dziesięciu lat, cierpią, ktoś bardzo ostry ból, inni przewlekłe choroby, i to z tak doskonałą cierpliwością i zgadzaniem się z dobrą wolą Bożą, i że ja, kiedy trochę bolą mnie nogi, kolana, krzyczę, skarżę się; pomyślcie, jak bardzo, mówię, że te przykłady mnie zawstydzają, że widzę się tak lichym, że nie mogę znieść najmniejszego bólu!

O, Księża, o, moi bracia, ile dobra może zdziałać dobry przykład i ile dokonuje ten, kto jest przykładem w Zgromadzeniu! Jak, przeciwne, ten, kto zaczyna się zwalniać, bądź z praktykowania cnót, bądź z zachowywania reguł, o Boże, w jakim jest niebezpieczeństwie, że uczyni wiele zła, jeśli nie wyjdzie z tego stanu jak najprędzej! I jak ci, którzy są wierni, tak jak właśnie powiedziałem, postępują z dnia na dzień, ci, przeciwnie, idąc do rozluźnienia, schodzą stopniowo i potem w końcu dochodzą do upadku, bo nie mogą dłużej wytrzymać. Muszą upaść, a przychodzi to na nich, jak na człowieka, który uczynił zły krok: widzicie go, że się pochyla; ciężar ich ciała, który pochylił ich, sprawia, że nie mogą się już utrzymać; muszą upaść. Zatem, niech Bóg będzie pochwalony! Bóg niech będzie chwalony i uwielbiany zawsze! Och! tak, moi bracia, kiedy Bóg umiłuje jakąś duszę, cokolwiek by zrobiła, znosi ją. Czy nie widzieliście nigdy ojca, który ma małe dziecko, które bardzo kocha? Znosi od niego wszystko, co mu uczyni, nawet mówi mu nieraz: “Ugryź mnie, moje dziecko”. A skąd to pochodzi? Stąd, że kocha to małe dziecko. Bóg tak samo postępuje względem nas, moi bracia.

Donoszą mi z Marsylii, że rozpoczęto od nauczania nowicjuszy z Saint-Victor odmawiania brewiarza, odprawiana ceremonii; tego, czego nigdy nie czyniono. Zatem, zobaczcie, jak bardzo upadł dzisiaj ten wielki Zakon. Mówię “wielki Zakon”, z którego wyszła wielka liczba kardynałów i prałatów, nawet Papieży; Zakon, który od początku żył tak święcie! Tymczasem widzicie stan, do którego został sprowadzony teraz. Tak samo oto, co przyszło do innych Zakonów i wspólnot Kościoła Bożego, które się zwolniły od pierwotnego zachowywania reguł i od praktykowania cnót, i co co przyjdzie do Zgromadzeń, które się rozluźniają.

Krótko, przyjdzie naprawdę to, co przyszło do zamku Ventadour [red.: nazwa jest pominięta w rękopisie. Można jeszcze zobaczyć w gminie Moustier-Ventadour (Corrèze) ruiny tego starego zamku], który jest położony na górze…. Dawniej był on zamieszkany przez osoby cnotliwe, bojące się Boga, osoby z wyższych sfer; a dzisiaj, myślicie, że przez kogo jest zamieszkany? Przez ropuchy, wrony, puchacze i inne okropne zwierzęta. Cały dach jest tam na ziemi, zostały tylko mury. Tak domy, które doszły do rozluźnienia się w cnocie, wkrótce zostaną zamieszkane przez ludzi pełnych występku, namiętności i grzechów. W końcu to ich czyni godnymi politowania. Zatem, odwagi więc, Księża, odwagi, moi bracia! Oddajmy się Bogu i to w zupełności, pracujmy solidnie nad cnotą, a głównie nad pokorą, tak, nad pokorą; prośmy nieustannie Boga, żeby był łaskaw udzielić tej cnoty małemu Zgromadzeniu Misji. Pokora, tak, pokora, powtarzam to, pokora!


[*] Konferencja 162. – Rękopis powtórzeń rozmyślania, f° 52. SV, XI, str. 385-389. Tłumaczenie polskie: Konferencje i przestrogi św. Wincentego. Tłumaczenie z francuskiego, Kraków, 1909, str. 183-185.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *